Skąd wziąć siłę by zrobić (tę cholerną) jedną pompkę?
Czy jedna pompka potrafi czynić cuda? Jak dżin?
Ćwiczę. Tak, ćwiczę w miarę systematycznie od kilku lat, aczkolwiek program moich ćwiczeń nie jest zbyt wymagający.
Z czego się składa?
Z jednej pompki.
Kiedy czasem wspominam o tym moim znajomym zaczynają rechotać ze śmiechu niczym pinokio gotujący się w sokach żołądkowych wielkiego wieloryba, a w ich oczach widzę niedowierzanie. Mogę tylko przypuszczać, że niedowierzanie przychodzi z myśli, że jedną pompkę nazywam programem ćwiczeń. Naturalnie ja również dołączam się do radosnych podrygiwań. Potem często jednak zadaje pytanie – to ile Ty robisz pompek rocznie?
Sądząc po spojrzeniach, w tym momencie umysł pytanego wyrusza w odległą podróż po ścieżkach pamięci doszukując się tych rzadkich momentów, gdy pompka została zrobiona.
Wniosków z tego kilka.
Po pierwsze. Mam znajomych, którzy raczej nie ćwiczą (a przynajmniej takim zadaję to pytanie). 🙂
Po drugie. Temat jest w zasadzie podchwytliwy, bo przecież nie trzeba wcale robić pompek, aby realizować jakiś program ćwiczeń. Ktoś może nie zrobić żadnej w ciągu ostatniego roku, ale na przykład ma na swoim koncie przebiegnięcie maratonu.
Po trzecie. Może jednak być tak, że nie doceniamy (my jako ludzie – uogólniam dla lepszego efektu) tej jednej pompki dziennie, która robi różnicę.
Przejdźmy jednak do genezy.
Skąd wziąć w sobie tyle siły, aby wykonać pierwszą pompkę?
Myślę, że pierwszą pompkę możemy wykonać siłą rozpędu samego pytania. No, bo co? Ja nie zrobię jednej pompki? Teraz?
Więc rzucasz się na ziemię jak wojowniczka w bikini do gumowego basenu pełnego smakowego kisielu i pompujesz. Trzy sekundy i pompka za nami.
Tak było ze mną. No, może bez tego kisielu. Zachwycony tą prostą ideą, że jedna pompka dziennie może zmienić moje życie i spowodować, że moje ciało uzyska iście herkulesowskie kształty – wykonałem ją. Ot tak. Po prostu.
Ty pewnie też tak możesz, jeśli nie zawiesiłeś się na etapie zdobywania wiedzy, która wyklucza działanie. Ale spokojnie, nawet jeśli tak jest, być może ta incepcja musi w tobie dojrzeć i już kolejnego dnia, tygodnia czy miesiąca wykonasz tę jedną pompkę.
Sprawę pierwszej pompki mamy już za sobą.
Jak zrobić drugą pompkę?
Z drugą pompką (tą, którą wykonasz następnego dnia) sprawa już nie jest taka prosta. Przecież od przeczytania tego artykułu, usłyszeniu o tej idei czy zrobieniu tej pierwszej pompki minęło sporo czasu. Co najmniej kilka godzin. Od tej chwili zdarzyło się całkiem sporo. Może jakaś impreza, wyjście ze znajomymi, spanie, sesja pracy czy inne, zwyczajne rzeczy, których doświadczasz każdego dnia.
To wszystko oznacza, że fantastyczna zmiana w Twoim życiu spowodowana wykonaniem jednej pompki dziennie, przestała być już taka sexi. Nie jest już czymś nowym, bo ideę znasz przecież od wczoraj. 🙂 Wiesz, że nie jest też męcząca, a skoro wymaga mało wysiłku pewnie daje małe efekty (nie prawda). Ale to w sumie nie przeszkadza tak bardzo w zrobieniu drugiej pompki jak to, że po prostu nie masz na nią czasu…
Uwaga. W tym punkcie przerwijmy, ponieważ może zdarzyć się spojrzenie na temat z drugiej strony, gdy słysząc o idei jednej pompki dziennie postanawiasz zrobić ich wiele jednego dnia i wiele drugiego, aby przyspieszyć fenomenalne efekty. Oczywiście to Twój wybór, ale wtedy nie chodzi już o jedną pompkę dziennie.
Po kilku tygodniach, gdy będziesz już ekspertem jednej pompki, możesz pokusić się o drugą i kolejne, ale bez przesady. Jeśli poczujesz presję natychmiast powróć do jednej.
Powrót z dygresji.
Jak więc wykonać drugą pompkę?
Aby nie porzucić zupełnie świetnej idei, która może zmienić Twoje życie (szczególnie jeśli nie ćwiczysz) warto przetestować jedną z metod. Ja nazywam ją przyklejeniem.
Jak więc przykleić pompkę do Twojego planu dnia?
To prostsze niż myślisz. Po pierwsze musisz mieć plan dnia. Niekoniecznie jakiś poukładany. Wystarczy, aby pojawiały się w nim cykliczne czynności. Jeśli każdego dnia rano myjesz zęby – to wystarczy. Może to jednak być coś innego, posiłek, poranna kupa, wieczorny dymek, sprawdzenie smartfona w poszukiwaniu niepokojących doniesień z życia ślimaków tropikalnych, rzucenie budzikiem o samochód sąsiada, czochranie fretki (jeśli lubisz futerkowe zwierzaczki) czy cokolwiek tam robisz każdego dnia.
W moim wypadku jest to wieczorny prysznic.
Po prostu, zawsze przed wejściem pod prysznic, robię swoją jedną pompkę. W łazience, na golasa.
Pewnie teraz zapytasz. A co jeśli dzień jest tak szalony, że nie biorę prysznica?
To również proste.
Nie ma prysznica, nie ma pompki.
Podsumowując.
Drugą pompkę (i kolejne) zrobisz przyklejając ją do JUŻ posiadanego zadania w planie dnia.
Cel! Musisz mieć cel!
Swojego czasu przedarłem się przez dziesiątki (jeśli nie setki) książek na temat psychologii pozytywnej, motywacji itp. Niezliczeni guru z Brianem Tracy na czele opowiadali o fantastycznych efektach posiadania celów i wyznaczania ich w zasadzie do jakiegokolwiek zadania. Zjadłem tę żabę.
Jeśli też masz podobne doświadczenia, być może zupełnie automatycznie w Twojej głowie narodziła się myśl, aby do tej jednej pompki wyznaczyć sobie cel, który będzie mierzalny i tak dalej.
Mogłoby wyglądać to tak.
Cel = boskie ciało (a konkretnie brzuch mniejszy o X centrymetrów w obwodzie, a klata większa o X+2)
Deadline (bo wiadome, zawsze trzeba określić deadline) = 31 lutego 2037 roku. 🙂
Mierzenie (bo i żeby śledzić efekty, trzeba przecież wszystko mierzyć) = obwód w piersiach, ewentualnie w bicepsie czy brzuchu na wysokości czterech paznokci od pępka.
Działanie = cóż. Jedna pompka. Ale powiedzmy sobie szczerze. Jeśli chcemy osiągnąć nasz cel, to po co czekać aż do 2037 roku, skoro robiąc więcej pompek osiągnięmy go wcześniej. A jak osiągniemy go wcześniej, to będzie mógł być już odhaczony i wrzucony do wielkiego wora zrealizowanych celów, który leży na strychu naszej świadomości zupełnie zapomniany nawet przez podgryzające go białe myszki.
Czyli właściwe działanie to – codziennie jedna pompka więcej: 1 pompka pierwszego dnia, 2 pompki drugiego, 3 trzeciego i tak lecimy aż do 365 pompek w ostatni dzień roku. Wtedy cel osiągniemy szybciej i będziemy bardziej super niż w ogóle kiedykolwiek wcześniej.
Tak, zróbmy to?
Nie! Bo nie o to chodzi.
Idea jednej pompki opiera się na stworzeniu nowego, zdrowego nawyku, który będzie Ci po prostu towarzyszył każdego dnia, tak samo jak mycie zębów.
Nie oszukujmy się, gdyś miał myć zęby każdego dnia o 5 sekund dłużej niż poprzedniego – bardzo szybko rzuciłbyś to w diabły. Albo gdybyś każdego dnia uczył się nowego węzła wiązania butów, czy robił zdjęcie każdemu śniadaniu i publikował je w sieci (a nie… to chyba nie trafiłem). 🙂
W każdym razie sekret polega na tym, aby pomysł pozostał tak prosty i mało problematyczny jak to tylko możliwe. Jedna pompka o ustalonej porze dnia i już.
Jak więc usprawnić swoją pompkę?
Wiem, tytuł może brzmieć nieco dwuznacznie, jednak zapewniam, że chodzi mi o ćwiczenie zwane pompką, a nie o… no, wiadome. 🙂
Dowiedz się o robieniu pompek więcej.
Zrobiłeś już kilka pompek i uważasz, że jesteś na tyle twardy czy twarda, że zrobisz dwie? Zamiast tego przeczytaj książkę o poprawnym robieniu pompek albo obejrzyj filmik na youtube na ten temat. Poeksperymentuj z tempem ich wykonywania.
Ja na przykład każdą pompkę robię bardzo wolno. Z kilku powodów.
Po pierwsze. Chcę uniknąć kontuzji.
Po drugie. Nie muszę się do tego rozgrzewać.
Po trzecie. Pompka robiona w tempie = 10 sekund opuszczania + 10 podnoszenia faktycznie potrafi zmęczyć nieco mięśnie.
Po czwarte. Chyba trochę lubię pocierpieć podczas ćwiczeń. 🙂
Tak jak powiedział kiedyś Bruce Lee (sparafrazuję).
Nie boję się wojownika, który zna wszystkie techniki walki. Boję się wojownika, który całe życie poświęcił na ćwiczenie jednego ciosu.
Tak i Ty możesz stać się pompkowym ekspertem. Wojownikiem, który jedną pompką zmieni swoje życie na pasmo nieustających sukcesów. Czy tak się da? Nie wiadomo. Ale zawsze możesz być pierwszą osobą, która to udowodni.