Ciekawostki

Kosmo kontra korpo! – skończona

Kosmo kontra korpo już skończone!

Z przyjemnością informuję, że właśnie dzisiaj skończyłem pisać kolejną książkę. Jestem mega zadowolony!

Tytuł roboczy to: Kosmo kontra korpo.

Książka opowiada o losach pokręconego anioła stróża, który za zadanie ma strzec szalonego staruszka, który uważa się za największego bohatera świata! Niestety przez to wpada wciąż w nowe kłopoty… a nasz główny bohater, cóż! Ma tego serdecznie dość, więc postanawia swojego podopiecznego po prostu… wykończyć!

Jestem dumny z napisania tej książki i z dumą mogę ogłosić, że jest najgłupszą książką jaką do tej pory napisałem. Przy tworzeniu jej odszedłem nieco od dotychczasowego kierunku jak Pogwar czy Horror na Roztoczu, pozwoliłem sobie także na większe pofolgowanie czarnemu humorowi niż przy Apokalipce. 🙂

Przyznam szczerze, że tworząc ją najbliżej było mi chyba do humoru Pratchetta czy Monthy Pythona. Czy się udało zbliżyć do ich mistrzostwa? Okaże się! 🙂

Kilka cytatów?

Cytat pierwszy:

„Choć bohaterów świat widział wielu to Kosmo Bilderoj uważany był, głownie przez siebie, za najbardziej bohaterskiego z nich wszystkich. Oczywiście wtedy, gdy o tym pamiętał, co w jego wieku zdarzało się niezwykle rzadko. A miał już chyba ze sto pięćdziesiąt jeśli nie dwieście lat. Tak naprawdę to nie wiem ile i szczerze mówiąc, nie bardzo mnie to obchodzi. Wyglądał jak wysuszony plaster bekonu, na którego jednym końcu abstrakcyjny artysta dokleił dziurawą skorupkę po jajku (głowę), a średnio zdolny trzylatek dorysował oczka, nos i buźkę. Kiedy chodził (a robił to niezwykle niezdarnie) krzywił się jak potrącona przez tira teściowa, której myszy zjadły niektóre klepki. A gdy tylko otwierał usta wydobywał się z nich skrzek podobny do dźwięku skrobania paznokciami po tablicy. Brrrr…. Aż ciarki mnie przechodzą na samo wspomnienie.”

Cytat drugi:

„Pomysł pierwszy. Zabójstwo poprzez pokrojenie.
– Bo musi być dramatycznie, no nie? – parsknęła śmiechem czarnowłosa dziewczyna stojąc z plastikowym nożem nad ciałem Kosma leżącym na stołowym blacie w kuchni.
– Czy ty jesteś normalna?
– Niektórzy tak twierdzą, a Ci którzy twierdzili inaczej, już dawno potrząsają kośćmi z podziemi mojej piwnicy.
Spojrzałem na nią jak na wariatkę.
– No, żartuję przecież głosie. Nic nie pękaj. Potnę go na kawałeczki, a potem zakopię w piwnicy. To pierwszy raz, obiecuję.
– Tak się nie mówi.
– Jak?
– No, że to pierwszy raz i obiecujesz. Nie można obiecać, że coś się już robi. Obiecać można, że się czegoś nie zrobi, albo że zrobi… w przyszłości. Ale jak się już robi to… to, co Ty właściwie chcesz mi obiecać?
– No, że jeszcze nigdy tego nie robiłam…
– Ale tego też… – zacząłem tłumaczyć jak cielęciu.
– Na ludziach…”

Cytat trzeci:

„- No, bo te gnomy to najpierw nas zaatakowały. To walczyliśmy z nimi ze Zbyszkiem. Wszystkie pozabijaliśmy. To znaczy tak myśleliśmy i Zbyszek poszedł wykopać dla nich dół, wiadome. Grób, żeby nam nie śmierdziały w domu. A że nie mieliśmy łopaty to dałam mu tasak, żeby wykopał tasakiem. I jak je zagrzebywał to się jednak okazało, że nie wszystkie zdechły i zabiły Zbyszka. A ja robiłam kanapki i nic nie widziałam. I potem gdy schodziłam z kanapkami to Zbyszek już znowu żył, tylko że jako wampir czy zombii czy coś. I te gnomy też.
– No i co zrobiłaś?
– Sama zjadłam kanapki.”

Cytat czwarty:

„- No i w sumie chciałbym, abyś zadała mu najgorszą śmierć, jaką może ktokolwiek sobie wyobrazić, tak żeby było pewne, że kipnie!
Na te słowa Staruszka wyszczerzyła się w szczerbatym uśmiechu i oblała się rumieńcem.
– Naprawdę? Mogę?
– No, jasne.
– Bo w opiece mówili, że to nie wypada…
– Oj tam, nie wypada.
– O widzisz sumienie. Ja to zawsze czułam, że to tak trzeba robić, a oni… – zacisnęła pięści i uniosła je w niebo pomstując na nich, kimkolwiek byli. Małpoludy wpatrywały się w nią zupełnie nic nie rozumiejąc.
– Jaki człowiek, takie sumienie. – podsumowałem śmiejąc się pod nosem i już wyobrażając sobie wszelkie możliwe zakończenia tej sceny.”

Podsumowanie:

Na dziś dzień książka liczy sobie 59 136 słów czyli 378 111 znaków ze spacjami. Tak, że nie najgorzej. Na oko widzę to na jakieś 320 stron formatu A5, ale się okaże. Pewnie po kolejnych poprawkach dojdzie jeszcze parę tysięcy słów. Zobaczymy!

Show More

Powiązane wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button